Brutalny dźwięk budzika wyrwał mnie ze snu .. niedzielny poranek .. szaro za oknem .. trzeba podjąć poważną decyzję, wstać i jechać czy zostać w pościeli. Facet nie pomaga, stwierdził że on zostaje i sobie pośpi.. ehh ta słaba płeć ;)
Wstałam, ogarnęłam się i pojechałam .. Oni już tam byli .. troche ruskiem zaleciało .. ale mimo napiętej sytuacji smoleńskiej nie uznałam tego za najazd komuchów na nasz piękny i spokojny kraj.


Dzień się zaczął szaro buro ale zdecydowanie nie ponuro :)
Uśmiech na pokiereszowanej gębie Irka wpłynął bardzo pozytywnie i nawet wizja deszczu jakoś przestała przeszkadzać.


Trasa piaszczysta z odrobiną oblodzonych kałuż ..
.. no i piękna Nivka się zgrzała ..
i cza było schłodzić .. w międzyczasie kolega porozmawiał z Panem Redaktorem


Czasem kogoś trzeba było pchnąć..

.. czasem wyciągnąć Nivkę ..

lub ją podreperować

urozmaiceniem było pomaganie mobilce innej niż Lada :)




Zza chmurki wylajzło słoneczko i pięknie nam świeciło i grzało nas do końca dnia.
Coś wspominałam, że kałuże pozamarzały? ..


koledzy z wesołego Jeepa się przekonali jak bardzo zamarzły

Telegraficznym skrótem:
Niwke cza było wyciągać, Jeepek wkręcił se konsek lodu, Niwka się przegrzała i puściła dymka, ktoś się wkleił, Niwka stanęła w kałuży i zaś cza było coś pogrzebać pod machą.. po czym zażyła kąpieli .. aleeeee wyjechała z terenu o własnych siłach - nic tylko pogratulować i podziękować za atrakcje :)

Dziękuję za kawulca i za miłe towarzystwo.
Do następnego